Relacja z YCD

17:58 Unknown 0 Comments

you_can_dance

Hej :)

Dzisiaj chce wam opowiedzieć jak, to było być na planie You Can Dance, bowiem wygrałam wycieczkę do studia na półfinały tego.
Cała podróż z miejsca mojego zamieszkania do Warszawy zabrała mi ok. 2h. Całe studio mieści się kawałek od zjazdu z autostrady. Ogólnie można rzec, że całe to studio, to wielka hala, z parkingiem i wozami transmisyjnymi wokół.


Na dzień dobry oczywiście dostaliśmy do podpisania standardowy dokument, że pozwalamy na wykorzystanie naszego wizerunku w razie nagrania nas. Chwilę trwało zanim zostaliśmy wpuszczeni do budynku oraz do studia. Kiedy tam weszliśmy zostało 1,5h do nagranie, a my musieliśmy stać. Udało się nam zając miejsce zaraz pod sceną miedzy zejściem dla prowadzącej i uczestników, a  jury. Praktycznie wszystko mieliśmy na wyciągnięcie ręki, doskonały widok.


Zapytacie pewnie jak wygląda całe studio? Powiem wam, że kiedy do niego weszliśmy nie miało swojego uroku i mocy jak widać to na ekranie telewizora. Po pierwsze wszystko jest pięć razy mniejsze niż na szklanym, dekoracje są wykonane głownie z płótna i materiału, zaś balkony nie są ani trochę stabilne by móc się o nie opierać i spoglądać na scenę. Całość, która tworzy wystrój i klimat, to podobnie jak w teatrze jest światło. Dzięki niemu powstaje dosłownie wszystko.
Na rozpoczęcie programu przyszło nam trochę czekać ale publiczność, w którą skład głównie wchodziły niepełnoletnie dzieci począł zabawiać DJ. Oczywiście nie obyło się bez koniecznych wskazówek jak mamy klaskać oraz się zachowywać. Kiedy wszystko zostało omówione, pokazane i wyjaśnione, a nasze nogi poczęły nieco cierpną, na scenie pojawiła się Patrycja Kazadi. Wszyscy zaklaskali, a po chwili poczęło się nagrywanie zapowiedzi puszczanej tuż przed emisją YCD. Trzy duble i kilka chwil później zaczął się program, a my byliśmy jak małpy w cyrku instruowane po cichu co mamy robić i jak klaskać. Ale tak musi być, prawda?


W przerwach reklamowych mogliśmy nieco odpocząć, a wszystkie gwiazdy się przygotować i przypudrować noski. Co do samego przedstawiania i występu uczestników, to odniosłam wrażenie, że większość tego wszystkiego jest sztuczne i wmuszone. Jakby kurcze ktoś kazał uczestnikom nauczyć się co mają powiedzieć, jak się zachować. Takie odniosłam wrażenie. Na szczęście tance nie były udawane podobnie jak emocje ludzi i bliskich, którzy kibicowali swoim faworytom. Ja również takiego miałam i przeszedł on do finałów.


Kiedy wszystko, całe nagrywanie dobiegło końca wszyscy się rozeszli w trymigi i sala opustoszała, światła zgasły, a my pojechaliśmy do domu. W drodze jeszcze pękł nam pasek napędzający alternator i coś tam jeszcze. Konieczna, wiec była jeszcze podmiana autobusu i kolejne przygody. Do domu wróciłam ok. 3 rano, a o 6:30 byłam już na nogach by pędzić na pociąg i na zajęcia. Zmęczona przysypiałam dosłownie wszędzie, nie wspominając o ogólnym roztargnieniu i piekielny bólu głowy.
Jednak warto było udać się na nagranie tego programu. Jako technik udało mi się przyjrzeć jak wygląda telewizja od kuchni, jak wszystko, to się "kręci". Na pewno było, to fajne widowisko i wspaniale się patrzyło na te wszystkie tańce. Jednak jeśli bym miała wybierać między oglądaniem tego programu przed szklanym ekranem a na żywo wybrałam bym to pierwsze.

No i to tyle na dzisiaj ode mnie. Dajcie znać czy i wy mieliście okazję być na nagraniu programu telewizyjnego i jak wam się podobało.

Pozdrawiam
~Klaudia~

You Might Also Like

0 komentarze: